Kąpielisko mojego dzieciństwa zostało zbudowane ok 80 lat temu (1938-39), kiedy na Henryków mówiło się Heinrichau. Większą część wakacji, okresu szkoły podstawowej, spędzałem właśnie tam. Był to największy basen w okolicy. Pamiętam, że woda tylko przez pierwsze dwa tygodnie była w miarę przeźroczysta, później mówiło się na nią „zupa”. Nikt się wtedy tym nie przejmował :).
Było to miejsce gdzie nauczyłem się pływać i skakać na główkę. Miejsce gdzie podrywało się dziewczyny, piło kolę z woreczków i żuło gumy „Turbo”.
Zawsze chodziłem tam z kumplami z osiedla. Pojawialiśmy się przeważnie przed 9 rano, jeszcze przed otwarciem, aby zarezerwować sobie najlepsze miejsca na terenie obiektu. Spędzałem tam całe dnie, z przerwą na obiad, na który szedłem do domu. Basen zamykano o godzinie 18.
Bardzo często umawialiśmy się na nocne kąpiele. Około 20 pojawialiśmy się na miejscu, przeskakiwaliśmy przez płot i spędzaliśmy tam kolejne godziny. Tak właśnie mijał nam tam beztroski czas dzieciństwa, bez telefonów, tabletów i kontaktu z rodzicami przez długie godziny.
Teraz basen wygląda zupełnie inaczej. Jest to zaniedbane i opuszczone miejsce. Szkoda, że nikt nie nada temu miejscu drugiego życia. Byłoby fajnie przyjść tutaj z naszymi dzieciakami i wspólnie spędzić czas na leniuchowaniu.
Oj pamiętam to był beztroski czas... Piękne zdjęcia
OdpowiedzUsuńTo były piękne dni ! Słoneczna rządziła .
OdpowiedzUsuń